Będzie rosła sprzedaż aut hybrydowych

Hybrydy są i będą w modzie, ale rynkowy udział samochodów w pełni elektrycznych rośnie wolniej od prognoz. Na horyzoncie napęd wodorowy.

Publikacja: 27.12.2015 21:00

Mitsubishi Outlander PHEV to najpopularniejsze auto hybrydowe ładowane z gniazdka

Mitsubishi Outlander PHEV to najpopularniejsze auto hybrydowe ładowane z gniazdka

Foto: materiały prasowe

Dalsze zaostrzanie norm emisji, coraz większy udział aut z napędem hybrydowym i poprawa funkcjonalności silników elektrycznych – to kierunki, w jakich będzie podążać motoryzacja w 2016 r. W tradycyjnych napędach też będą kontynuowane zmiany: zmniejszanie pojemności silników czy stosowanie systemów odłączania cylindrów. Zmieniać się będą proporcje sprzedaży aut benzynowych i z silnikiem wysokoprężnym.

Afera Volkswagena z fałszowaniem testów czystości spalin może przyspieszyć stopniowe ograniczanie udziału diesli. Coraz więcej miast zapowiada zakazy wjazdu do centrum posiadaczom takich pojazdów, jeśli nie spełniają one nowszych norm emisji. Jednocześnie pojawiają się udogodnienia dla posiadaczy aut przyjaznych dla środowiska. Samochody elektryczne mogą np. wjeżdżać do zamkniętych stref, bezpłatnie parkować czy korzystać z pasów ruchu dla autobusów i taksówek.

Na polskim rynku najbardziej widocznym kierunkiem proekologicznych zmian jest rosnący udział pojazdów z napędem hybrydowym. Według Jacka Pawlaka, prezesa Toyota Motor Poland (TMP), najbliższa przyszłość motoryzacji będzie stała pod znakiem dalszej ekspansji tego rodzaju napędu. – Coraz bardziej rygorystyczne normy emisji spalin stawiają pod ścianą silniki Diesla, a auta elektryczne pozostaną przez najbliższe lata niszą z powodu wciąż niedoskonałej technologii akumulatorów i wyłącznie miejskiego zasięgu – uważa Pawlak. TMP jest w Polsce liderem w sprzedaży hybryd. Importer sprzedał w tym roku przeszło 5,2 tys. takich samochodów. – W 2016 rok wchodzimy z kolejnymi premierami hybrydowymi i jeszcze bardziej ambitnymi planami sprzedażowymi dla tej grupy aut: 10 tys. hybrydowych toyot i lexusów – zapowiada Pawlak.

Hybrydy z wtyczką

Stopniowo będzie się zwiększać liczba sprzedawanych hybryd typu plug-in – ładowanych z gniazdka, od których już tylko krok do samochodów wyłącznie na prąd. Hybrydy plug-in oferują to, czego pojazdy w pełni elektryczne jeszcze nie dają: daleki zasięg i funkcjonalność napędu tradycyjnego połączoną z niskim zużyciem paliwa.

W Europie najbardziej popularnym z tego typu aut jest Mitsubishi Outlander PHEV. To zarazem pierwszy na rynku hybrydowy SUV ze stałym elektrycznym napędem na cztery koła i generatorem prądu. Do tej pory Mitsubishi sprzedał na Starym Kontynencie 50 tys. sztuk, a model PHEV stanowi już przeszło połowę całej europejskiej sprzedaży outlandera.

Hybrydy z wtyczką są także w markach premium. BMW sprzedaje od połowy ubiegłego roku sportowy model i8, rozpędzający się do setki w 4,4 sekundy. Według rzecznika BMW Polska Katarzyny Gospodarek technologia zastosowana w i8 będzie teraz trafiać do bardziej standardowych modeli. Z kolei Volvo oferuje w wersji plug-in m.in. swój najnowszy model XC90.

Samochody w pełni elektryczne to wciąż jeszcze przyszłość. Co prawda niektóre modele przyjęły się bardzo dobrze – np. Nissan sprzedał na świecie już przeszło 200 tys. sztuk modelu Leaf, a coraz szybciej rośnie popularność bmw i3. Jednak rynkowy udział napędów elektrycznych w rynku europejskim rozwija się wolniej, niż zakładano jeszcze na początku obecnej dekady. Z analizy Strategic Outlook of Global Electric Vehicle Market in 2015 globalnej firmy doradczej Frost & Sullivan wynika, że w 2014 r. sprzedano na świecie 304,7 tys. pojazdów elektrycznych, a ich sprzedaż w całym 2015 sięgnie 466,4 tys. sztuk. – Ogólne wyniki sprzedaży nie spełniają oczekiwań producentów. W Europie oraz Ameryce Północnej nie zdołano osiągnąć zakładanego poziomu sprzedaży, główne z powodu niechęci użytkowników do wprowadzania nowych technologii, długiego czasu ładowania pojazdów oraz niewiedzy o zaletach pojazdów elektrycznych – komentuje Frost & Sullivan.

Czas na wodór

Tymczasem na horyzoncie pojawia się zupełnie nowa technologia napędu – ogniwa paliwowe. Samochód napędzany wodorem jest obiecującą konstrukcją, bo wodór powstaje z naturalnych źródeł energii, można go łatwo przechowywać i transportować.

Samochody na wodór seryjnie produkują już Hyundai oraz Toyota. Wodorowy hyundai ix35 fuel cell jeździ już po Australii, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Korei. Planowano, że do końca mijającego roku samochód będzie dostępny w 13 krajach Europy, po tym gdy sieć dystrybucji importera poszerzy się o kolejne dwa rynki: Hiszpanię i Szwajcarię. Z kolei Toyota po sukcesie wodorowego modelu Mirai w Japonii zaczęła kilka miesięcy temu wprowadzać to auto na rynki europejskie. Przedstawiciele marki mówią, że popyt na mirai jest większy niż możliwości produkcyjne fabryki w Japonii. – Plany produkcyjne na ten rok, początkowo wynoszące 700 sztuk, zostały podniesione do 2 tys. aut – mówi Andrzej Szałek, instruktor techniczny z Akademii Toyoty i Lexusa. Toyota zakłada, że do roku 2020 wyprodukuje 30 tys. toyot mirai.

Jednak o sprzedaży samochodów na wodór będzie decydować rozwój infrastruktury tankowania. A to będzie następowało powoli. Według Instytutu Transportu Samochodowego w Polsce pierwsze dwie stacje – w Warszawie i Poznaniu – pojawią się za cztery–pięć lat. Do 2030 r. będzie ich co najmniej… dziewięć. Natomiast pełnego urynkowienia technologii wodorowej – według obecnych prognoz – można się spodziewać dopiero w latach 2040–2050.

Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana