Ale to stres inny niż wynikający np. z problemów w pracy. A samochód zawsze jest dodatkiem do stylu życia.
Konkurencja Mazdy jest gotowa do wprowadzenia na drogi aut autonomicznych. A przecież przerzucenie odpowiedzialności za prowadzenie samochodu z kierowcy na komputer zmniejszyłoby także stres, o którym pan mówił wcześniej. Od pana jednak tego nie słyszę?
My też zastanawiamy się nad rozwiązaniami autonomicznymi, z tym że koncentrujemy się przede wszystkim na bezpieczeństwie. I też myślimy o stresie. Jeśli auto może się obyć bez kierowcy, który by je poprowadził, to jest to równoznaczne ze zwiększeniem stresu kierowcy i pasażerów, a także pozostałych uczestników ruchu. Kierowcy to ludzie, mogą być zmęczeni, śpiący, więc nie mówię, że auto nie może w takim wypadku pomóc w prowadzeniu — sygnalizować zmianę pasa ruchu, wyprzedzenie przez zbliżające się pojazdy czy nawet sygnałem dźwiękowym informować, że sytuacja może być niebezpieczna. I nad tym pracujemy. Ale z równą energią nasz dział badań poświęca się zwiększeniu przyjemności z prowadzenia auta. Pracujemy nad odgłosami, jakie kierowca słyszy w kabinie, jej wyciszeniem, systemem audio. To zadanie postawiliśmy też studentom z Uniwersytetu w Hiroszimie, z którym blisko współpracujemy.
Jak w takim razie będziemy się poruszać po miastach za dziesięć lat?
Wiele zależy od tego, w jakim kierunku pójdzie rozwój technologii. Ostateczny wybór będzie należał nie do producentów, ale do konsumentów. Na pewno zwiększy się automatyzacja. Ale kiedy dziś patrzymy na prognozy, to nawet jeszcze w roku 2035 większość aut sprzedawanych na świecie będzie wyposażona w silniki spalinowe. Rozsądnym wyjściem jest więc poprawa efektywności takiego napędu, by osiągnąć z niego jak najwięcej. Takie silniki uzyskają jeszcze wsparcie baterii elektrycznych, więc będą i efektywne, i czyste.
Czy Mazda cierpi z powodu spowolnienia gospodarczego w Chinach?