Nie brak wypowiedzi ekonomistów, którzy wieszczą nawet zapaść niemieckiej gospodarki, która dotychczas była uznawana za jedną z najbardziej odpornych na zewnętrzne czynniki. Nie brak i takich pesymistów, którzy twierdzą,że dla Niemców kryzys VW jest większym zagrożeniem, niż kryzys w Grecji. Bo burzy wiele mitów.
To prawda. Volkswagen, który w samych Niemczech ma 270 tys. pracowników jest jedną z największych firm w tym kraju, często określaną, jako „kapitan gospodarki”. Bo czterokrotnie więcej ludzi pracuje o poddostawców VW.
Carsten Brzeski, główny ekonomista ING uważa, że zagrożenie odwróceniem się amerykańskich konsumentów od aut Volkswagena jest ogromne. Niemcy sprzedali tam ok 6 proc. swojej zeszłorocznej produkcji – 600 tys. sztuk. Czyli dali pracę jednej dużej fabryce. Kary, które grożą tylko w USA, to 18 mld dol. Wprawdzie łatwo je można pokryć z zapasów gotówki VW wynoszących 21 mld euro, ale już słychać opinie, że może dojść do znaczących cięć zatrudnienia. Zresztą koncern już poinformował, że tegoroczny zysk poważnie ucierpi.
I jeszcze jedno pytanie : czy ucierpi także wizerunek „niemieckiego auta”, które dotychczas na całym świecie były symbolem statusu. Spokój ze strony Mercedesa i BMW wskazuje, że takie zagrożenie jeśli istnieje, to jest niewielkie. Zresztą wiarygodność BMW została potwierdzona przez badania emisji także w USA przez tych samych ekspertów którzy wykryli nieprawidłowości w VW.
Rząd niemiecki, który bardzo ostro traktuje wydarzenia w Volkswagenie i nie daje się ciągnąć w skandal oświadczył we czwartek rano, że motoryzacja” pozostaje bardzo ważną branżą w gospodarce tego kraju. – To przemysł niezwykle innowacyjny, który odnosi sukcesy na całym świecie, ceniony pracodawca – mówiła rzeczniczka Ministerstwa Gospodarki.