Policja chce zebrać dane i dokumenty związane z oprogramowaniem służącym do manipulacji. Oprogramowanie mogło zostać zainstalowane w 11 milionach aut na całym świecie, w tym także w Polsce.
– Dzisiaj w związku z tzw. skandalem emisyjnym policja weszła do biur Volkswagena zarówno w Wolfsburgu jak i w innych lokalizacjach – poinformowała prokuratura w oświadczeniu. – Celem jest zabezpieczenie dokumentów i danych, które mogłyby zapewnić informacje o możliwym manipulowaniu danymi – dodano. Działania prokuratury mają na celu ustalić, kto z pracowników Volkswagena jest zamieszany w tę aferę.
Jak powiedziała rzeczniczka prokuratury, poza biurami koncernu przeszukano także budynki prywatne i mieszkania pracowników Volkswagena w różnych miejscach kraju związkowego Dolna Saksonia. W akcji uczestniczyło trzech prokuratorów i około 50 funkcjonariuszy zajmującego się przestępczością zorganizowaną dolnosaksońskiego Krajowego Urzędu Kryminalnego (LKA). Bliższych szczegółów ze względu na dobro śledztwa nie podano.
„Będziemy ze wszystkich sił wspierać prokuraturę w ustalaniu faktycznego stanu rzeczy i osób odpowiedzialnych” – powiedział agencji dpa rzecznik Volkswagena. Dodał, że celem dochodzenia jest uzyskanie „rychłego i pełnego wyjaśnienia (afery), czym Volkswagen jest wysoce zainteresowany”. Według rzecznika, w centrali koncernu w Wolfsburgu przekazano śledczym obszerny zbiór dokumentów.
W opublikowanym w środę wywiadzie nowy szef koncernu Volkswagen Matthias Mueller poinformował, że akcja usuwania z samochodów z silnikami Diesla zabezpieczeń przed nadmierną emisją tlenków azotu podczas testów rozpocznie się w styczniu i potrwa cały rok. „Do końca 2016 roku wszystkie samochody powinny być w porządku” – zadeklarował.