Koncerny samochodowe nie mają pojęcia, jaka ostatecznie będzie polityka gospodarcza administracji Donalda Trumpa. Czy spełni swoje groźby i praktycznie zablokuje sprzedaż aut produkowanych poza granicami Stanów Zjednoczonych, nakładając na import gigantyczne cła? Czy rzeczywiście wypowie umowę NAFTA i czy naprawdę podzieli kraje, z których USA importują, na „dobre” i „złe”, zależnie od tego, czy zabierają Amerykanom miejsca pracy i za mało wydają na obronę.
Donald Trump mówi
– Producenci cały czas narzekają, że po przejęciu władzy przez Donalda Trumpa nic już nie będzie tak przewidywalne, jak to było za czasów Obamy – mówił w Detroit Eric Noble z CarLab, motoryzacyjnej firmy konsultingowej z Kalifornii. A prezes Nissana Renaulta i Mitsubishi Carlos Ghosn nie pozostawia złudzeń, jaka będzie polityka jego koncernu: – Jeśli nowy prezydent Stanów Zjednoczonych coś mówi, to wszyscy go słuchamy. I będziemy funkcjonować zgodnie z jego polityką – zapowiedział. Podobnie zachowuje się FCA, który ogłosił, że zainwestuje w modernizację swoich amerykańskich fabryk miliard dolarów, a najmniejsze jeepy będą produkowane w USA, mimo że Chrysler ma fabrykę małych aut w Toluca, skąd między innymi wyjeżdżają Fiaty 500. Wcześniej Ford w ogóle zrezygnował z budowania fabryki w Meksyku. – Chcemy silnej gospodarki amerykańskiej – wyjaśniał swoją motywację dyrektor generalny Forda Mark Fields. Z wielkich producentów na razie tylko General Motors nie demonstruje uległości wobec prezydenta elekta. Szefowa GM Mary Barra właśnie powiedziała w Detroit, że zdecydowała się na przeniesienie produkcji małych aut z Kanady do Meksyku, a nie do którejś z amerykańskich fabryk koncernu.
Przy tym na rynku USA nadal króluje model Toyota Camry. Oczywiście auto wyjeżdża z dwóch amerykańskich fabryk – w Georgetown w stanie Kentucky i Lafayette w Indianie. W tym roku w Detroit Japończycy pokazali kolejną wersję tego „evergreena”.
Na razie jednak wiadomo, że honory aut roku 2017 otrzymały elektryczny Chevrolet Bolt jako najlepsze auto z napędem alternatywnym, pikap Honda Ridgeline oraz minivan Chrysler Pacifica, wszystkie, rzecz jasna, z amerykańskich fabryk. „Brat bliźniak” bolta – opel ampera-E, który trafi do Europy, również wyjedzie z fabryki GM w Michigan, niedaleko Detroit i na razie żaden europejski polityk tego nie krytykuje.
Z premier w Detroit uwagę zwraca auto Kia Stinger. Koreańczycy poszli pod prąd i w czasach, kiedy wszyscy nadal stawiają na SUV, oni zaprezentowali limuzynę Stinger, większą od audi A4, infiniti Q50, lexusa IS, a nawet mercedesa CLS. Za wygląd wyraźnie wysmuklonego auta odpowiada europejski zespół projektantów z Frankfurtu, którym nadal kieruje Peter Schreyer.