Członkowie komisji środowiska PE poinformowali, że mają poparcie wszystkich partii dla propozycji, która będzie głosowana 14 grudnia i zmierza do zablokowania umowy o emisjach z października. Wtedy przedstawiciele 28 krajów Unii uzgodnili na posiedzeniu przy drzwiach zamkniętych, że nowe pojazdy mogą nadal emitować ponad dwa razy więcej spalin od oficjalnych limitów.
– Musimy sprzeciwić się, bo jest to szalona decyzja. Producenci samochodów odraczali to od lat, a teraz stwierdzamy, że oszukiwali i wynagradzamy ich dając więcej czasu i mówiąc, że mogą emitować więcej – stwierdził rzecznik i wiceprzewodniczący Zielonych, Bas Eickhout.
Koordynatorzy z poszczególnych ugrupowań uzgodnili w tym tygodniu w Strasbourgu harmonogram działań, które osiągną kulminację na sesji plenarnej w styczniu. Holenderski liberał Gerben-Jan Gerbrandy jest pewien, że większość w komisji zagłosuje przeciwko tej umowie.
Każda decyzja komisji musi zostać potwierdzona na sesji plenarnej, gdzie uzyskanie poparcia wszystkich partii będzie trudniejsze. Jeśli jednak eurodeputowani wypowiedzą się przeciwko unijnej umowie o testowaniu emisji spalin, to Komisja Europejska będzie musiała przedstawić nową propozycję.
To może opóźnić nawet o 2 lata działania zmierzające do zmniejszenia różnicy między emisjami w sztucznych warunkach laboratoryjnych a notowanymi w realnej jeździe, jednak politycy uważają, że ich sprzeciw zasygnalizuje, iż chcą bardziej zdecydowanych działań. – Sądzę, że większość odrzuci tę propozycję na sesji plenarnej – stwierdził Mark Demesmaeker z grupy konserwatystów i reformistów, największej w PE. – Technologia produkcji bardziej czystych diesli istnieje, a skażenie wywoływane przez pojazdy z dieslami szkodzi naszemu zdrowiu. One zabijają nas – dodał.