Kolejnym argumentem było członkostwo w strefie euro oraz parlament przyjazny inwestorom. I dlatego ostatecznie pokonała Polskę. W zamian Słowacy dostali szansę na inwestycję w wysokości 1,4 mld euro.
Według nieoficjalnych informacji pakiet polskich zachęt miał wartość 181 mln euro, słowacki 126 mln. Polska mogła zaoferować więcej, bo w Brukseli uznano, że okolice Krakowa, gdzie oferowano tereny pod fabrykę, leżą w mniej rozwiniętym regionie niż słowacka Nitra. Chociaż bezrobocie wynosi tam 8,4 proc., a pod Krakowem – 6,9 proc.
11 sierpnia ku wielkiemu rozczarowaniu Polaków JLR i rząd słowacki podpisały list intencyjny w sprawie budowy fabryki aut, która ma dać zatrudnienie 2–4 tys. osób i produkować docelowo 300 tys. aut rocznie. – Perfekcyjna logistyka, silna obecność segmentu premium zdecydowały o naszym wyborze – mówił Ralf Speth, dyrektor generalny Jaguar Land Rover po ogłoszeniu decyzji. Nie dodał, że Słowacy zatwierdzili ustawę zwiększającą przywileje inwestorów i że pod Bratysławą Volkswagen już produkuje auta z aluminium. Dostępność gruntu jest natychmiastowa, w przypadku Polski miała być za dobrych kilka miesięcy. Prace budowlane ruszą na początku 2016 roku, produkcja w 2018 roku.
Bez rozgłosu
Według słowackich władz o decyzji inwestora przesądziły nie subsydia, ale sieć dostawców, dostępność wykształconej siły roboczej oraz kultura pracy. – Zarzut, że słowacka gospodarka zbyt uzależnia się od motoryzacji, jest absurdalny. Właśnie skupienie się na jednej branży zdecydowało o wyborze JLR – mówi Boris Fojtik, analityk rynku w Tatra Bank. Zdaniem słowackiego ministra finansów Petera Kazimira znaczenie miał fakt, że spośród czterech rywalizujących ze sobą krajów (również Czechy i Węgry) znaczenie miało to, że Słowacja jako jedyna jest członkiem strefy euro.
I jeszcze coś. – Inwestorzy są bardzo ostrożni. Nie lubią rozgłosu. Wiedziałem, że Słowacja wygra w tej rywalizacji, kiedy polski wicepremier Janusz Piechociński zaczął ujawniać szczegóły negocjacji „z potencjalnym inwestorem branży premium”. Na Słowacji taka wypowiedź jest nie do pomyślenia – powiedział „Rzeczpospolitej” przedstawiciel producenta aut na Słowacji. Nawet teraz, gdy sprawa jest przesądzona, słowacki premier Robert Fico nie komentuje wygranej. – Inwestorzy nie lubią rozgłosu. Obiecaliśmy Brytyjczykom, a ja zawsze dotrzymuję słowa, że po podpisaniu listu intencyjnego nie będziemy nic komentować – stwierdził w wypowiedzi dla portalu TASR. Podobnie jak i w czasie wstępnych negocjacji.