Sukces polskiej Astry i fabryki GM

Auto produkowane w Gliwicach wygrało tegoroczny konkurs „Car of The Year”. W finale znalazły się jeszcze Volvo XC90, najnowsza „7″ BMW i Audi 4.

Publikacja: 29.02.2016 21:00

Astra z Gliwic od początku była typowana do finałowej siódemki

Astra z Gliwic od początku była typowana do finałowej siódemki

Foto: materiały prasowe

Wyniki konkursu, w którym początkowo wytypowano 40 modeli, do finału doszły jeszcze Mazda MX-5, Skoda Superb, Jaguar XE, ogłoszono 29 lutego w Genewie. Jak zwykle była to inauguracja salonu samochodowego, który rokrocznie wyznacza najnowsze trendy europejskiej motoryzacji.

Wiadomo było, że największe szanse na zwycięstwo mają Volvo i właśnie Astra, zależnie od tego, którego członka jury się o to pyta. Obydwa auta są symbolem trwałego odrodzenia tych marek. – Głosowałem na Astrę – przyznaje Wojciech Sierpowski, polski juror, wydawca „AutoRoku”. Auto roku wybierają europejscy dziennikarze motoryzacyjni, a tytuł zazwyczaj zwiększa sprzedaż takiego modelu o ok. 10 proc.

Wielkimi przegranymi tegorocznego konkursu są Alfa Romeo Giulia, Tesla Model X, Toyota Mirai i Ford Mustang. Te modele straciły szanse na wejście do finałowej siódemki, ponieważ nie spełniły podstawowego warunku COTY – nie były w sprzedaży na pięciu europejskich rynkach pod koniec 2015 roku. W poprzednich edycjach konkursu wygrały Volkswagen Passat (2015), Peugeot 308 (2014), a w 2013 triumfował Volkswagen Golf.

Emocje u Opla

Podczas genewskiego salonu Opel pokaże w Genewie model GT, który ma udowodnić, że projektanci w nowe modele tej marki „wkładają więcej emocji”. Mark Adams, szef projektantów Opla, mówi na razie, że auto jest pozbawione zbędnych ozdóbek, na przykład klamki zastąpiono płytkami działającymi na dotyk, a lusterka – kamerami pokazującymi, co się dzieje z tyłu auta, które waży niespełna tonę. To model koncepcyjny, który ma pokazać, w którą stronę pojedzie teraz Opel.

Na stoisku Fiat Chrysler Automobiles (FCA) najciekawsze będą nowe modele Tipo, zwłaszcza auto 5-drzwiowe. Fiat pokazał już w Warszawie limuzynę Tipo z bardzo dobrą ceną od 42 tys. złotych. Auto jest produkowany w fabryce FCA w tureckiej Bursie, a hatchback wyraźnie wraca do linii Bravo.

Drogę, którą chce podążać po Dieselgate, zademonstruje Volkswagen, który zaprezentuje model koncepcyjny, zaprojektowany od zera już w ramach zdecentralizowanego systemu wprowadzonego po wybuchu afery. VW podkupił od BMW w tym celu Herberta Diessa, znanego z tego, że potrafi w sposób przejrzysty zorganizować pracę, a jako szef działu badań i rozwoju umie błyskawicznie przenieść na rynek modele z monitorów projektantów kreślarskich. Niemcy poszli na łatwiznę – przełomowym modele oczywiście będzie SUV, mały i jak na Volkswagena niedrogi. W sprzedaży ma się pokazać najpóźniej w 2018 roku (czas przygotowania nowego modelu, który dotychczas w VW wynosił 48 miesięcy), a nad jego przygotowaniem będzie pracował zespół mający pełną kontrolę nad technologią, jakością kosztami i datą premiery. To nowy system pracy w Volkswagenie, który będzie teraz obowiązywał dla wszystkich modeli. Wybrano cztery zespoły, które będą odpowiedzialne za przygotowywanie aut małych, kompaktowych, średnich oraz aut elektrycznych i hybrydowych.

SUV, czyli król

Ale ponieważ SUV-y są teraz najważniejsze, VW na swój powrót do wiarygodności zdecydował się na taki właśnie model. W tym segmencie rynku mieści się również Seat Ateca. To przełom, bo dotychczas hiszpańska marka Volkswagena SUV-a nie miała. Teraz VW daje dowód, że ani myśli pozbywać się Seata, wprost przeciwnie, będzie markę rozwijać. Pierwszym sygnałem takiej strategii było wysłanie do Hiszpanii Luki de Meo, wychowanka Sergio Marchionne, jednego z najzdolniejszych menedżerów VW (wcześniej odpowiadał za sprzedaż i marketing w Audi). Kolejnym – właśnie Ateki, która po Leonie i Ibizie ma się stać trzecim filarem marki. – To auto zmieni wizerunek Seata – uważa de Meo. Ateca na rynku pojawi się już tej wiosny, a de Meo ma nadzieję na sprzedanie nawet 60 tys. sztuk tego modelu rocznie. Analityczna firma IHS Automotive widzi te prognozy mniej optymistycznie: w 2017 roku, najlepszym dla tego modelu, sprzedaż wyniesie najwyżej 47 tys., czyli jedną czwartą sprzedaży Nissana Qashqaia, lidera tego coraz bardziej zatłoczonego segmentu. Ateca będzie produkowana w czeskiej fabryce Skody, skąd wyjeżdżają również kompaktowe Toledo. To właśnie rynek takich SUV-ów rośnie najszybciej. W 2015 zwiększył się o 14 proc., a w 2014 sprzedaż przekroczyła psychologiczną granicę miliona sztuk (1,18 mln).

Swojego nowego SUV-a pokaże Skoda (VisionS). Premiera 1 marca, na razie wiadomo tylko, że będzie miał trzy rzędy foteli, na których usiądzie siedem dorosłych osób, i do wyboru będzie napęd na koła tylne i 4×4. Z przecieków wiadomo, że na rynku zadebiutuje pod nazwą Kodiak, a niemiecka cena tego auta to 24 tys. euro. Będzie to konkurencja dla Hyundaia Santa Fe, Kii Sorento oraz Renault Kadjar. Małe SUV-y pokażą także Audi (A2) i Toyota, która wyraźnie chce się zmierzyć z Nissanem Jukiem.

Walka premium

Emocjonująca rywalizacja szykuje się w segmencie aut premium, gdzie wśród modeli typowanych do COTY BMW ma finałowy model – „7″ , Audi również jeden, a Daimler żadnego. To jednak Mercedes idzie najszybciej do przodu, w niespotykanym tempie odnawia modele i ostro atakuje segmenty rynku, które dotychczas były zdominowane przez BMW. W Genewie pokaże Mercedesa klasy E i kabriolet klasy C.

Salon w Genewie nie jest miejscem do chwalenia się najnowszymi osiągnięciami technologicznymi. Auta autonomiczne? Na to jest miejsce w Las Vegas. Liczy się ekologia, ale też bez przesady, bo jednak paliwa są bardzo tanie, więc i napęd elektryczny, który w swojej ofercie ma już każdy producent, nie jest wielkim wydarzeniem. Co więc ma być? Jak zwykle, piękne auta.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy wyniki motoryzacyjnych konkursów mają wpływ na Twoją decyzję podejmowaną przy zakupie auta?

Opinia

Carlos Ghosn, prezes Nissan/Renault

Nie jest dzisiaj sztuką powiedzieć: mam auto autonomiczne. Każdy może je mieć, a my nie jesteśmy wyjątkiem. Ale to nie znaczy, że konsumenci będę mogli już jutro kupić takie pojazdy. Bo: po pierwsze, technologia musi być niezawodna. Po drugie, trzeba obniżyć koszty technologii, żeby takie auta można było sprzedawać. A po trzecie, muszą być gotowe przepisy dopuszczające takie auta do ruchu. Żaden z tych warunków nie jest w 100 proc. spełniony i zajmie to sporo czasu. Dlatego właśnie jestem dość sceptyczny, kiedy słyszę konkurencję mówiącą, że będzie gotowa do sprzedaży takich aut przed rokiem 2020, nawet w 2018. A przecież na razie wszystko o czym możemy mówić, to dopiero prototypy. Nic więcej.

Wyniki konkursu, w którym początkowo wytypowano 40 modeli, do finału doszły jeszcze Mazda MX-5, Skoda Superb, Jaguar XE, ogłoszono 29 lutego w Genewie. Jak zwykle była to inauguracja salonu samochodowego, który rokrocznie wyznacza najnowsze trendy europejskiej motoryzacji.

Wiadomo było, że największe szanse na zwycięstwo mają Volvo i właśnie Astra, zależnie od tego, którego członka jury się o to pyta. Obydwa auta są symbolem trwałego odrodzenia tych marek. – Głosowałem na Astrę – przyznaje Wojciech Sierpowski, polski juror, wydawca „AutoRoku”. Auto roku wybierają europejscy dziennikarze motoryzacyjni, a tytuł zazwyczaj zwiększa sprzedaż takiego modelu o ok. 10 proc.

Pozostało 90% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana