Z prezesem marki Volkswagen Herbertem Diessem spotkała się unijna komisarz ds. przemysłu Elżbieta Bieńkowska. Po spotkaniu nie było komunikatu, jej rzeczniczka poinformowała jedynie, że do 6 października unijni eksperci przygotują nowe zasady testowania czystości spali.
Na razie polscy dilerzy czekają na instrukcje od importera. Na stronie VW Polska można przeczytać „z aktualnych doniesień prasowych wiedzą Państwo, że Volkswagen usilnie pracuje nad wyjaśnieniem wszelkich nieprawidłowości związanych z montowanym w silnikach diesla oprogramowaniem” i dalej „ prosimy o wyrozumiałość dla zaistniałej sytuacji, jak i dla faktu, że w tym momencie nie możemy Państwu udzielić dalszych szczegółowych informacji na temat tego, jakich dokładnie modeli oraz lat produkcji zaistniały problem dotyczy”. Oświadczenie jest z 25 września.
Wiadomo jednak, że będzie szeroka akcja przywoławcza dla ok. 10 mln aut w Europie, z tego ok 100 tys. w Polsce. Zdaniem ekspertów Volkswagen musi się liczyć ze spadkiem sprzedaży i udziału w rynku w Europie. Na ile skandal z manipulowaniem szkodliwości spalin wpłynął na sprzedaż aut VW i pojazdów z silnikami Diesla w ogóle, dowiemy się 16 października, kiedy ACEA ogłosi wyniki wrześniowej sprzedaży w Europie.
Z pierwszych nieoficjalnych informacji wynika, że klienci zostaną powiadomieni o konieczności skorygowania poziomu emisji w autach. W każdym kraju, w którym będzie prowadzona taka akcja, VW otworzy stronę internetową, tak aby właściciele pojazdów mieli możliwość sprawdzenia, kiedy i dokąd powinni się zgłosić w celu dokonania naprawy. Taka strona wcześniej ma funkcjonować w USA. Na razie w swojej witrynie VW zapewnia, że auta, w których zamontowano niedozwoloną aplikację, są bezpieczne.
Data 7 października została wyznaczona zapewne dlatego, że rząd niemiecki dał VW właśnie tyle czasu na poinformowanie, w jaki sposób zamierza się uporać z problemem. Zagroził jednocześnie, że jeśli nie zrobi tego w wyznaczonym terminie, wszystkie pojazdy ze słynnym już „gadżetem” zostaną wycofane z eksploatacji.