Pracownik Hyundaia ujawnił usterki. Teraz ma kłopoty

Koreański inżynier Kim Gwang-ho przeleciał w 2016 r. 11 tys. kilometrów do Waszyngtonu, aby zrobić coś, co nigdy wcześniej nie przyszłoby mu do głowy: ujawnić organom nadzoru uchybienia jakości w Hyundai Motor.

Publikacja: 17.05.2017 11:29

Pracownik Hyundaia ujawnił usterki. Teraz ma kłopoty

Foto: Fotorzepa/Marek Korlak

Kim poinformował amerykański urząd bezpieczeństwa transportu drogowego NHTSA — powołując się na wewnętrzny raport zespołu ds. strategii jakości dla kierownictwa Hyundaia — że firma nie podejmuje dostatecznych działań dla usunięcia wady w silniku zwiększającej ryzyko wypadku.

Hyundai zaprzecza tym zarzutom. „Firma promuje otwartość i przejrzystość we wszystkich działaniach związanych z bezpieczeństwem, a jej decyzje o akcjach przywoławczych są zgodne zarówno z wymogami globalnych urzędów nadzoru, jak i z surowymi procedurami wewnętrznymi” — oświadczyła firma w emailu. Agencja Reutera nie miała wglądu do ten wewnętrzny raport wymieniony przez Kima, bo Hyundai uzyskał w sądzie zakaz jego publikowania.

W kulturze lojalności wobec pracodawcy Kim naruszył tę zasadę przekazując NHTSA 250 stron wewnętrznych dokumentów o zarzucanym defekcie i o innych 9 wadach.

W Korei dochodziło do skandali w firmach, w wielu przypadkach w rodzinnych konglomeratach — czebolach, ale nie było wielu demaskatorów. Duża liczba takich ludzi jest zwalniana z pracy albo szykanowana mimo przepisów chroniących takie osoby. Kim zwolniony w listopadzie za rzekome ujawnienie mediom tajemnic handlowych o technologii firmy i sprzedaży, został przywrócony do pracy pod decyzji rządowego organu zgodnie z przepisami o ochronie tzw. gwizdków, demaskatorów. Hyundai zaskarżył te decyzję.

– Będę pierwszym i ostatnim demaskatorem w koreańskiej motoryzacji. Po prostu zbyt wiele jest do stracenia — powiedział dziennikarzowi Reutera Kim w kawiarni prowadzonej przez najstarszą córkę. — Miałem normalne życie, było mi dobrze finansowo, a teraz walczę z wielkim konglomeratem.

Walka z korupcją w czebolach znalazła się na poczesnym miejscu politycznego programu nowego prezydenta Moon Jae-in, wybranego po skandalu łapówkowym z szefem Samsunga Jay Y. Lee i byłą prezydent Park Geun-hye.

Lojalny pracownik

W ubiegłym tygodniu Hyundai i Kia ogłosiły akcję przywoławczą 240 tys. samochodów w Korei po wydaniu przez resort transportu nakazu usunięcia defektów wskazywanych przez Kima.

Ten 55-letni dziś inżynier twierdzi, że nie zaczął od zamiarów ujawnienia niedoróbek. Był lojalnym pracownikiem żyjącym z pensji, ukończył mechanikę precyzyjną, do Hyundaia przyszedł w 1991 r., pracował przy testowaniu silników i projektowaniu. W 2015 r. przeszedł do zespołu ds. strategii jakości, który decyduje o akcjach przywoławczych. W tym samym roku Hyundai ogłosił w USA naprawę pół miliona sedanów Sonata, w których wada produkcyjna mogła doprowadzić do gaśnięcia silnika.

Powołując się na raport zespołu ds. strategii jakości Kim twierdzi, że Hyundai wiedział, iż ta kwestia jest poważniejsza i bardziej powszechna, dotyczy więcej modeli i również rynku koreańskiego. Problem polegał nie tylko na procesie produkcji, ale także na zaprojektowaniu silnika, co oznacza, że Hyundai będzie musiał naprawić silniki we wszystkich samochodach dużym kosztem — powiedział Kim.

Hyundai odrzucił te twierdzenia i stwierdził, że monitoruje z bliska kwestie poruszone rzecz kima przed ich ujawnieniem jak i później. „Hyundai podjął odpowiednie kroki dla zapewnienia bezpieczeństwa, jakości i zgodności z przepisami stosowanymi na naszych rynkach, włącznie ze wszystkimi akcjami przywoławczymi przeprowadzonymi dotychczas” — oświadczyła firma.

Utrzymanie rodziny

Kim podzielił się swymi kłopotami z koreańskimi mediami i organem nadzoru, gdy wyszła na jaw jego inicjatywa wobec NHTSA. Przedstawiciel resortu transportu powiedział, że to skłoniło Hyundaia do przeprowadzenia śledztwa i akcji przywoławczej w Korei.

W kwietniu Hyundai i Kia objęły akcją 1,5 mln samochodów w USA, Kanadzie i Korei z powodu ryzyka gaśnięcia silników, co kosztowało 360 mld wonów (318 mln dolarów). NHTSA odmówił powiedzenia, czy skarga Kima doprowadziła do akcji przywoławczej w Stanach. Amerykański urząd bada materiały Kima i podejmie właściwe działania w razie potrzeby. Nie chciał rozwodzić się nad swym działaniem, które może oznaczać też ukaranie Hyundaia.

Kim także zapłacił swoją cenę. W lutym policja dokonała najazdu na jego dom, zabrała mu dokumenty i twardy dysk — powiedział. Na policji stwierdzono, że trwa postępowali po skardze Hyundaia na Kima.

Przed przywróceniem go do pracy Kim żył z oszczędności i pożyczek na utrzymanie rodziny. — Na początku żona powiedziała, żebym tego nie robił. Martwiła się o koszty utrzymania, jeśli mnie wyrzucą z pracy. Ale ja jestem uparty, przekonałem ją, że bez mojego działania te problemy nigdy nie ujrzą dziennego światła — powiedział Kim.  

Kim poinformował amerykański urząd bezpieczeństwa transportu drogowego NHTSA — powołując się na wewnętrzny raport zespołu ds. strategii jakości dla kierownictwa Hyundaia — że firma nie podejmuje dostatecznych działań dla usunięcia wady w silniku zwiększającej ryzyko wypadku.

Hyundai zaprzecza tym zarzutom. „Firma promuje otwartość i przejrzystość we wszystkich działaniach związanych z bezpieczeństwem, a jej decyzje o akcjach przywoławczych są zgodne zarówno z wymogami globalnych urzędów nadzoru, jak i z surowymi procedurami wewnętrznymi” — oświadczyła firma w emailu. Agencja Reutera nie miała wglądu do ten wewnętrzny raport wymieniony przez Kima, bo Hyundai uzyskał w sądzie zakaz jego publikowania.

Pozostało 84% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana