W pierwszych pięciu miesiącach tego roku rejestracje aut zasilanych wyłącznie prądem sięgnęły 76 tys., podczas gdy w tym samym czasie przed rokiem było to 58 tys. – W ubiegłym roku na terenie Unii Europejskiej było zarejestrowanych ponad pół miliona pojazdów elektrycznych. Na koniec tego roku liczba ta może wynieść nawet 700 tysięcy – mówi Maciej Mazur z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.
Rosła będzie także infrastruktura. Jeśli w końcu 2015 roku w Europie było 59 tys. punktów ładowania samochodów elektrycznych, to w maju tego roku ich liczba wzrosła do 97 tys. – Do końca obecnego roku w całej Europie może działać już 120 tys. ładowarek – prognozuje ORPA.
Polska – jak na razie – znajduje się w ogonie europejskiej elektromobilności. Podczas gdy w Holandii zarejestrowanych jest ok. 120 tys. samochodów na prąd, w Wielkiej Brytanii ponad 100 tys., a w Niemczech i we Francji niewiele mniej, w Polsce nie udało się przekroczyć poziomu 1,5 tys. Z realizowanych przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych badań społecznych wynika, że 70 proc. Polaków nie potrafi wymienić z nazwy żadnego modelu auta elektrycznego. – Brakuje elementarnej wiedzy na temat infrastruktury, technologii i jej wpływu na środowisko, a także korzyści ekonomicznych wynikających z użytkowania tego rodzaju pojazdów – mówi Mazur.
W ostatnim czasie popyt na auta elektryczne jednak zauważalnie rośnie. Według Instytutu Samar pomiędzy styczniem a końcem maja zarejestrowano w Polsce 134 samochody zasilane prądem, podczas gdy w pierwszych pięciu miesiącach rok wcześniej tylko 48. W drugim półroczu 2017 r. to tempo może być jeszcze wyższe. Jest to m.in. efektem coraz większej oferty i zarazem użyteczności tego rodzaju samochodów. Na polskim rynku dostępny jest m.in. Renault Zoe, Nissan Leaf, BMW i3, w przyszłym roku powinien pojawić się nowy Opel Ampera. Do najnowszych ofert należy Hyundai Ioniq, przestronny samochód kompaktowy, którego akumulatory pozwalają na pokonanie 280 kilometrów, a maksymalna prędkość sięga 160 km/h.