W rok po ujawnieniu skandalu Volkswagen musi opublikować wyniki śledztwa, kto był odpowiedzialny za manipulacje z emisjami spalin silników Diesla. Grupa osiągnęła z władzami USA porozumienie o zapłaceniu 15 mld dolarów, opracowała sposób naprawy 11 mln pojazdów na świecie, co pozwoliło jej akcjom odzyskać niemal połowę strat, jakie poniosły natychmiast po ujawnieniu skandalu.
Analitycy i inwestorzy uważają jednak, że kluczem do dalszej poprawy i odrodzenia grupy jest jej zdolność rozwiązania problemu, który istniał przed aferą z emisjami, ale który nabrał bardziej pilnego charakteru z jej powodu. To wysoki koszt funkcjonowania niemieckich fabryk.
Na niedawnym spotkaniu z pracownikami w Wolfsburgu członkowie kierownictwa wyrażali nadzieję na osiągnięcie porozumienia ze związkami zawodowymi w sprawie miejsc pracy i inwestycji w nadchodzących tygodniach. Jeden z uczestników tego spotkania podał jako przykład osiągniętego postępu propozycję dyrekcji przyznania produkcji dwóch modeli elektrycznych niemieckim fabrykom, produkującym obecnie silniki spalinowe i podzespoły. W zamian za to, związki wyraziły otwartość wobec większego outsourcingu produkcji podzespołów – dodał inny uczestnik.
– Te wypowiedzi napełniają mnie nadzieją, że obie strony zrozumiały, o co chodzi – stwierdził zarządzający funduszem, który ma mały udział w VW i nie chciał ujawniać się. – Volkswagen może uzyskać znaczne korzyści finansowe z takiej umowy, ale stawka jest duża dla obu stron, więc zawsze istnieje możliwość rozczarowania – dodał.
Wysokie koszty ograniczały konkurencyjność głównej marki masowego rynku tej grupy, największej również pod względem sprzedaży. Jej marża operacyjna wyniosła w ostatnim kwartale zaledwie 2,9 proc. wobec 9,7 proc. Toyoty. Poprawienie jej mogłoby dać ogromne korzyści inwestorem.