Pełnomocnicy pokrzywdzonych klientów Volkswagena podkreślają w pozwie, że Bosch był odpowiedzialny za dostarczanie kluczowych elementów do silników Diesla, w których przekłamywano wyniki emisji spalin. Ich zdaniem Bosch nie tylko wiedział o całym procederze, ale na dodatek rozegrał w nim ważną rolę i zarobił krocie. Przedstawiciele poszkodowanych twierdzą, że są na to dowody.
Magazyn Automotive News informuje o stanowisku firmy Bosch, która odpiera zarzuty i twierdzi, że nie ma nic wspólnego z działaniem Volkswagena polegającym na przekłamywaniu wyników emisji szkodliwych związków. Niemiecki koncern przyznaje, że dostarczał odpowiednie komponenty do silników, ale ich ostateczna kalibracja stała już po stronie Volkswagena. Dlatego w ich ocenie, to właśnie koncern z Wolfsburga odpowiada za całe zamieszenie.
Niemieccy prokuratorzy badali już, czy firma Bosch i jej pracownicy mają coś wspólnego ze skandalem, ale nie udało się znaleźć żadnych dowodów, które potwierdziłyby taką tezę. Na dodatek rzecznik prasowy firmy Bosch poinformował, że firma traktuje poważnie wszystkie zarzuty i na bieżąco współpracuje z odpowiednimi służbami. Koncern uruchomił nawet specjalne środki w wysokości 650 mln euro na koszty związane z postępowaniem prawnym.
Firma Bosch jest jednym z największych dostawców komponentów dla branży motoryzacyjnej. Skandal związany z silnikami Diesla rozpoczął się rok temu we wrześniu. Volkswagen produkował jednostki, które miały zmienione oprogramowanie. Wszystko po to, żeby emitować mniej szkodliwych substancji podczas testów emisji spalin. W wielu krajach, gdzie były sprzedawane wadliwe samochody, toczą się postępowania. Korea Południowa kilka tygodni temu zakazała sprzedaży samochodów z niemieckiego koncernu na terenie kraju.
W zeszłym miesiącu koncern Volkswagen ustalił z amerykańskimi władzami wysokość odszkodowania, które zostanie wypłacone w związku z oszustwem. Firma przeznaczy na to 15,3 mld dolarów.