Ferrari 250 GTO to bardzo ceniony model wśród kolekcjonerów czterech kółek. Dwa lata temu wylicytowano jeden z niewielu istniejących egzemplarzy za kwotę 38 mln dolarów. Od tamtej pory ten egzemplarz zajmuje pierwsze miejsce w rankingu najdroższych samochodów na świecie. Drugie miejsce w rankingu również zajmuje Ferrari – 335 Sport Scaglietti, które kilka miesięcy temu znalazło nabywcę za 36,2 mln dolarów.
Kilka dni temu pojawił się na horyzoncie nowy pretendent do tytułu. Ponownie jest to Ferrari 250 GTO, ale tym razem zupełnie inny egzemplarz. Prezentowany na zdjęciach model wyprodukowano w 1962 roku. Jest to szczególna data, ponieważ jest to drugi egzemplarz w historii, który wyjechał z włoskiej fabryki.
Już od pierwszych dni samochód nie miał lekkiego żywota. Przez kilka miesięcy Ferrari było wykorzystywane przez inżynierów z włoskiej stajni, a dopiero potem trafił w prywatne ręce. Jeszcze w tym samym roku wystartowało w 12-godzinnym wyścigu Sebring 12 Hours. Za kierownica 250 GTO zasiadł Phill Hill i Olivier Gendebien, którzy zajęli pierwsze miejsce w klasie i drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.
Jakiś czas później Ferrari zameldowało się na torze Le Mans, gdzie podjęło rywalizację w legendarnym 24-godzinnym wyścigu. Na metę wjechało jako trzecie w swojej klasie i szóste w klasyfikacji ogólnej. Dopiero w 1965 roku samochód zakończył sportową karierę.
Pod błękitną karoserią pracuje silnik V12 o pojemności trzech litrów. Jak na dzisiejsze standardy, nie oszałamia mocą, która wynosi zaledwie 300 KM. Dzięki lekkiej konstrukcji włoski bolid rozpędza się do 280 km/h.