Jeśli ktoś planuje zakup samochodu, powinien się szybko decydować. W salonach zaczyna się wyprzedażowy szczyt, po którym cenowych okazji będzie ubywać. Dziś w przypadku części marek popularne modele są tańsze nawet o kilkanaście tysięcy złotych w porównaniu z cenami katalogowymi. Tymczasem nie można wykluczyć, że te ostatnie za jakiś czas pójdą w górę: wystarczy, że obecne osłabienie polskiego pieniądza będzie się dalej pogłębiać albo utrzyma się przez kilka tygodni.
Loteria ze złotym
– Jeśli złoty pozostanie słaby, wyższe ceny mogą się pojawić w marcu oraz w odniesieniu do samochodów z tegorocznej produkcji. To mogą być dość znaczące zmiany – ostrzega Piotr Mozdyniewicz, właściciel firmy dilerskiej MM Cars z Katowic.
Jednak na razie dilerzy mający zapasy aut z poprzedniego rocznika chcą się ich szybko pozbyć, więc w każdym salonie w ofertach z rabatami można przebierać. Polska jest bowiem specyficznym rynkiem, na którym klient zwraca uwagę na rok produkcji samochodu, a nie pierwszej rejestracji, jak np. w Niemczech. W rezultacie miesiące styczeń–luty będą dla sprzedających okresem żniw.
Według Adama Pietkiewicza, prezesa spółki Holding 1 będącej właścicielem największej w Polsce grupy dilerskiej PGD, dzięki zwiększonemu popytowi okres wyprzedaży pozwala zwiększyć roczne obroty o około 5 proc. – To jakby w działalności zyskać dodatkowe pół miesiąca – mówi Pietkiewicz.
Pierwsze wyprzedaże ruszyły jeszcze w listopadzie.