Teraz Kia pokazała Stingera w Mediolanie. Michael Cole szef Kia Motors Europe wierzy, że to auto pomoże raz na zawsze skończyć z wizerunkiem taniej marki.
— Taniej, ale nie masowej. Bo mamy wielkie plany sprzedaży, nie tylko Stingerów — zastrzegł się Michael Cole w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. I nie ukrywał, że na rynku europejskim chce odebrać trochę klientów BMW, zwłaszcza takich, którzy spinali się finansowo, żeby kupić auto niemieckiej marki, ale było dla nich za drogie.
Ile będzie kosztował Stinger na rynku europejskim? Jeszcze nie wiadomo, cena jednak zostanie podana wkrótce, bo auto ma się pojawić się na rynku pod koniec 2017, z pewnością po tegorocznych wakacjach. — Wielokrotnie klienci mówili, że nasze auta są dobre, mają przecież 7 lat gwarancji, ale obciążeniem pozostaje sama marka — Kia. To zaczęło się wyraźnie zmieniać po tym, jak wprowadziliśmy Sportage. Teraz Stingerem chcemy ich zaskoczyć, pokazać, że Kia potrafi zrobić naprawdę wyjątkowe auta — mówi Michal Cole.
Stinger w wydaniu koncepcyjnym pokazane po raz pierwszy podczas salonu samochodowego we Frankfurcie. Od tego czasu projektanci mocno pochylili się nad ulepszeniami, został oczywiście już kultowy grill Kia — „nos tygrysa”, ale też w nieco zmodyfikowanej, bardziej dynamicznej wersji. W efekcie najnowszy model koreańskiej marki, to pojazd do codziennego użytku, także na wygodną weekendową jazdę, ale ze sportowym zacięciem. Sylwetką nieco przypomina limuzynę Volvo V90, ale wygląda zdecydowanie lżej, wyraźnie widać też wpływy stylistów włoskich, chociaż wiadomo, że „mózgiem” zespołu projektantów jest nadal Niemiec Peter Schreyer, którego w tym projekcie wspierał Francuz, Gregory Guillaume.
Płytę podłogową Stinger dzieli z Genesisem, luksusowym samochodem Hyundaia. Tak samo, jak Genesis będzie produkowany wyłącznie w Korei. Ale od początku do końca został zaprojektowany we Frankfurcie przez zespół europejski, mimo że — jak twierdzi Cole — głównym rynkiem, na którym Kia liczy na sukces, są Stany Zjednoczone.