Felisa zbliża się do 70-tki i zamierza wkrótce odejść na emeryturę, więc debiut giełdowy byłby dobrą okazją do tego, ale nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja — stwierdziła osoba znająca sprawę. — Felisa nie odejdzie przed IPO, a kwestia jego sukcesji jest jedną z tych, jakimi musimy zająć się nie tylko nim, ale także innymi kluczowymi stanowiskami w grupie — powiedział dziennikarzom Silvio Marchionne na marginesie włoskich wyścigów Formuły I Grand Prix w Monza. — W odpowiednim czasie przedstawimy właściwe rozwianie — dodał.
Mówiło się, że Marchionne przygotowywał się do objęcia stanowiska prezesa, ale sam zainteresowany stwierdził, że za wcześnie, by o tym mówić. Nie dał też wciągnąć się w dywagacje, czy szef rady dyrektorów FCA, John Elkann mógłby zostać szefem producenta aut sportowych. — Nie jesteśmy jeszcze na tym etapie. Wszystko inne jest czystymi domysłami, tyle mogę wam powiedzieć — stwierdził Marchionne.
Ma on nadzieję, że Felisa, który jako inżynier przyszedł do Ferrari w 1990 r. zostanie w tej firmie w jakiejś formie. — Istotna jest ciągłość w takim środowisku zwłaszcza dla firmy, którą miała tak udany przebieg handlowy. On zrobił bardzo dużo dobrego dla rozwoju Ferrari — dodał Marchionne. Gdyby został szefem firmy z Maranello, byłaby to niewielka zmiana dla Ferrari, bo i tak jest jej zwierzchnikiem. FCA planuje sprzedać 10 proc. udziałów, a resztę rozdać swym akcjonariuszom. Szacuje jej wartość na co najmniej 11 mld dolarów.