Koniec ery silników Diesla? Szykuje się zmiana prawa

W Polsce nie będzie wielu chętnych na elektryczne samochody osobowe. Co innego autobusy: coraz więcej miast przymierza się do ich zakupu.

Publikacja: 12.06.2017 13:44

Koniec ery silników Diesla? Szykuje się zmiana prawa

Foto: yt.com

Polski przemysł powinien stawiać na produkcję samochodów elektrycznych, a za 10 lat po polskich drogach będzie jeździć milion aut na prąd – takie plany rozwoju elektromobilności i walki o czyste środowisko przedstawili w ubiegłym tygodniu wicepremier Mateusz Morawiecki i minister energii Krzysztof Tchórzewski. Zdaniem ekspertów branży motoryzacyjnej ten scenariusz – zważywszy na sytuację krajowego rynku – jest nierealny.

W ubiegłym roku sprzedało się w Polsce tylko 116 samochodów elektrycznych. Rok wcześniej – 83. W tym roku od stycznia do maja nabywców znalazło 48 aut, przy czym w samym maju sprzedało się sześć sztuk. Udział tego rodzaju pojazdów w łącznej liczbie rejestracji samochodów osobowych to zaledwie trzy setne procentu. – Nie żartujmy. Na razie jesteśmy w ogonie Europy pod względem wskaźnika chłonności rynku, pokazującego zarejestrowane samochody na tysiąc mieszkańców. Nie potrafimy nawet wyhamować napływu wyeksploatowanych samochodów z zagranicy – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.

Dla zamożnych

Na razie sprzedaż samochodów elektrycznych znacząco rośnie tylko w krajach bardzo bogatych. Przykładowo: w Norwegii przeszło jedna piąta rejestrowanych nowych aut ma napęd elektryczny lub hybrydowy typu plug in. W połowie 2014 roku luksusowa elektryczna Tesla S kosztująca 120 tys. dolarów była tam najlepiej sprzedającym się samochodem, wyprzedzając w rankingach popularności nawet Volkswagena Golfa. Na rozwój elektrycznych pojazdów chce postawić także Holandia. W kwietniu tamtejszy parlament przegłosował projekt ustawy zakazujący od 2025 roku sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Na rynek mają od tego momentu trafiać pojazdy zeroemisyjne, którymi – obok elektrycznych – mogą być wprowadzane już do niektórych państw europejskich samochody na ogniwa wodorowe.

Z analizy Strategic Outlook of Global Electric Vehicle Market in 2015 firmy doradczej Frost & Sullivan wynika jednak, że ogólne wyniki sprzedaży aut elektrycznych nie spełniają na razie oczekiwań producentów. – W Europie oraz Ameryce Północnej nie zdołano osiągnąć zakładanego poziomu sprzedaży, główne z powodu niechęci użytkowników do wprowadzania nowych technologii, długiego czasu ładowania pojazdów oraz niewiedzy o zaletach pojazdów elektrycznych – komentował Frost & Sullivan.

Na krótkie trasy

Główną barierą, obok ceny aut, pozostaje wciąż niewielki zasięg i słabo rozwinięta infrastruktura ładowania, której w Polsce praktycznie nie ma. Jednorazowe naładowanie baterii zwykle pozwala tylko na jeżdżenie po mieście. Zdaniem Tchórzewskiego, kupującym powinno to wystarczyć: – By zawieźć dzieci do szkoły i przedszkola, pojechać na zakupy, załatwić wszystkie sprawy, które w tej chwili załatwiamy samochodami napędzanymi paliwem – argumentował podczas prezentacji planu rozwoju elektromobilności. Według Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w polskich warunkach oczekiwania są dużo większe: – Ludzie chcieliby mieć samochód uniwersalny, którym można jechać za miasto na wycieczkę – twierdzi Faryś.

Popularne hybrydy

Zupełnie inaczej wygląda sprzedaż aut hybrydowych, nabierająca w Polsce dużego rozpędu. Według Samaru w 2015 roku sprzedano w Polsce ponad 5,5 tys. aut z napędem hybrydowym. To o blisko 40 proc. więcej niż w roku 2014. – Jeszcze cztery lata temu nikt nie wierzył, że auta z napędem hybrydowym staną się tak popularne – mówi Monika Małek, szef PR Lexus Polska, marki o największym poziomie „hybrydyzacji”. Coraz lepiej sprzedają się także hybrydy plug-in, czyli ładowane z gniazdka. W ubiegłym roku sprzedano ich w Polsce ok. 300.

Całkiem nieźle zapowiadają się natomiast perspektywy dla elektrycznego transportu publicznego. Elektryczne autobusy nie mają ograniczeń jak auta osobowe: jeżdżą po tych samych trasach, baterie można ładować na końcowych przystankach. Już teraz należymy do europejskich liderów pod względem produkcji takich pojazdów. Wrocławska fabryka Volvo Buses dostarcza je do Skandynawii, a w tym roku ma przekazać 11 elektrycznych hybryd do belgijskiego Namur. Elektryczne autobusy Solarisa jeżdżą w Brunszwiku, Hamburgu, Dreźnie i Dusseldorfie oraz w szwedzkim Vasteras. Obie firmy współpracują w grupie producentów oraz dostawców infrastruktury dla stworzenia w Europie jednolitego interfejsu ładowania. – Uzgodniliśmy wstępne warunki dla przyspieszenia przejścia miast na systemy autobusów elektrycznych – zapowiada Hakan Agnevall, prezes Volvo Buses.

Do takiego transportu zaczynają się przekonywać także polskie miasta. W Warszawie 10 elektrycznych Solarisów już odbywa regularne kursy, na 10 kolejnych autobusów ogłoszony został przetarg. Przetargi na sieć autobusów elektrycznych (pojazdy i system ładowania) ogłosiło Jaworzno, kilka pojazdów zamówił już Kraków, w innych miastach trwają testy.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy auta elektryczne staną się powszechne na polskich drogach?

Opinia

Jacek Pawlak, prezes Toyota Motor Poland i Toyota Central Europe

Mimo kolosalnego postępu w dziedzinie technologii nadal borykamy się z niewielkim zasięgiem oraz długim czasem ładowania akumulatorów. I nic nie wskazuje, by w najbliższych latach udało się te problemy rozwiązać. Dlatego najbliższe 20–30 lat będzie należeć do napędów hybrydowych, w tym w wersji plug-in. Hybrydy dysponują dużym zasięgiem, nie wymagają długiego ładowania, a w wersji plug-in jeżdżą po mieście wyłącznie z wykorzystaniem silnika elektrycznego. Obserwujemy lawinowy wzrost sprzedaży tego typu toyot na całym świecie, włącznie z Polską. Także nasi konkurenci usilnie pracują nad wprowadzeniem do swoich ofert hybryd. To są realne fakty, a nie myślenie życzeniowe.

Same ulgi nie wystarczą

O popularności samochodów elektrycznych mogą decydować różne zachęty. W Norwegii sprzedaż skoczyła po zwolnieniu tych aut z opłat za wjazd do centrum miast, pozwoleniu na korzystanie z buspasów, darmowym ładowaniu akumulatorów i zwolnieniom celnym przy zakupie samochodu. Ale bonusy, także finansowe, nie zawsze dają efekty: w ubiegłych latach słabo pomagało stymulowanie sprzedaży rządowymi dopłatami. A np. w Danii sięgały one 20 tys. euro, w Norwegii 17 tys. euro, w Belgii 11 tys. euro. – Niewielki wpływ ceny na popyt pokazuje większe znaczenie innych czynników, jak rozwój infrastruktury ładowania czy stopień zurbanizowania – tłumaczył Gareth Hession, wiceprezes ds. badań w Jato Dynamics. Według Frost & Sullivan będzie rósł popyt na pojazdy o dalekim zasięgu, którymi można podróżować dalej niż zwykłym pojazdem elektrycznym. Dlatego tak dobrze sprzedają się hybrydy plug-in. Oferują to, czego nie dają samochody w pełni elektryczne: daleki zasięg i funkcjonalność aut z napędem tradycyjnym połączoną z niskim zużyciem paliwa. Do tego możliwość ładowania akumulatora na wiele sposobów: w czasie jazdy za pomocą generatora prądu, podczas hamowania oraz ze zwykłego gniazdka elektrycznego i z terminala szybkiego ładowania.

Polski przemysł powinien stawiać na produkcję samochodów elektrycznych, a za 10 lat po polskich drogach będzie jeździć milion aut na prąd – takie plany rozwoju elektromobilności i walki o czyste środowisko przedstawili w ubiegłym tygodniu wicepremier Mateusz Morawiecki i minister energii Krzysztof Tchórzewski. Zdaniem ekspertów branży motoryzacyjnej ten scenariusz – zważywszy na sytuację krajowego rynku – jest nierealny.

W ubiegłym roku sprzedało się w Polsce tylko 116 samochodów elektrycznych. Rok wcześniej – 83. W tym roku od stycznia do maja nabywców znalazło 48 aut, przy czym w samym maju sprzedało się sześć sztuk. Udział tego rodzaju pojazdów w łącznej liczbie rejestracji samochodów osobowych to zaledwie trzy setne procentu. – Nie żartujmy. Na razie jesteśmy w ogonie Europy pod względem wskaźnika chłonności rynku, pokazującego zarejestrowane samochody na tysiąc mieszkańców. Nie potrafimy nawet wyhamować napływu wyeksploatowanych samochodów z zagranicy – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.

Pozostało 85% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana