Używane diesle z Niemiec mogą zalać nasze drogi

We wtorek Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku wypowie się w sprawie możliwości zakazu wjazdów do centrów miast aut ze starszymi silnikami Diesla.

Publikacja: 25.02.2018 21:00

Używane diesle z Niemiec mogą zalać nasze drogi

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Orzeczenie może skłonić niemieckich samorządowców do wprowadzania takich obostrzeń na terenie całych Niemiec. Prawdopodobnie objęłyby one wszystkie diesle niespełniające najnowszej normy Euro 6. Wprowadzono ją w 2015 r. Agencja Bloomberga ocenia, że zakazy mogłyby dotyczyć przeszło 10,5 mln aut.

Niemieckie władze mają potężny problem. Wywołane przez skandal z fałszowaniem emisji spalin i rosnące zanieczyszczenie powietrza w miastach (dopuszczalne limity zostały przekroczone w blisko 70 z nich) protesty przeciwko dieslom i rosnące naciski na ograniczenie ich liczby mogą uderzyć w zatrudniający ponad 850 tys. osób niemiecki przemysł (z którym współpracuje wiele polskich firm), a zarazem w kierowców. Ewentualne ograniczenia mogą doprowadzić do spadku cen aut używanych. To też kłopot dla firm: te stawki są punktem odniesienia dla zawieranych umów leasingowych.

Zagrożenie zakazem już doprowadziło w Niemczech do znaczącego ograniczenia sprzedaży diesli. W styczniu udział tych napędów w łącznej liczbie rejestracji stopniał do jednej trzeciej w porównaniu z połową przed wybuchem afery spalinowej. Tymczasem niemieckie organizacje ekologiczne, które domagają się zakazu, lobbują też za modernizacją oprogramowania silników wysokoprężnych. Według niemieckiego stowarzyszenia ADAC taki zabieg w samochodach z silnikami spełniającymi normę Euro 5 kosztowałby od 1400 do 3300 euro.

Jest bardzo prawdopodobne, że wprowadzenie ograniczeń dla diesli w Niemczech miałoby wpływ na rynek samochodów w Polsce. Część niemieckich posiadaczy diesli, zwłaszcza starszych, będzie chciała się ich pozbyć. Zwiększy to podaż na tamtejszym rynku wtórnym i obniży ceny. To z kolei zachęci polskich importerów używanych samochodów, dla których Niemcy są najważniejszym źródłem zaopatrzenia.

W rezultacie kiepski stan parku samochodowego w Polsce może się jeszcze pogorszyć. Jak podaje firma AAA Auto prowadząca sieć autosalonów na rynku wtórnym Europy Środkowo-Wschodniej, w 2017 r. średnia wieku wystawianego do sprzedaży używanego samochodu w Polsce wynosiła 11,9 roku i była najwyższa w regionie (na Słowacji 9 lat, w Czechach 10,4, na Węgrzech 11,6).

W Polsce używane samochody czekające na klientów w autokomisach, ofertach internetowych i na giełdach miały najwyższy deklarowany średni przebieg (176,2 tys. km, gdy na Słowacji 144,7 tys., w Czechach 154,4 tys., a na Węgrzech 172,8 tys. km).

Zagrożeniem napływem starych diesli z Niemiec będzie tym bardziej realne, że brakuje barier, które taki import mogłyby wyhamować. Rząd propagując ze względów ekologicznych program rozwijania elektromobilności, unika zarazem wprowadzenia przepisów, które zakazałyby lub uczyniłyby nieopłacalnym sprowadzanie z zagranicy aut najbardziej szkodliwych dla środowiska.

Przykładem jest przygotowany w końcu 2016 r. w parlamencie projekt radykalnych zmian w opodatkowaniu samochodów akcyzą. Stawki byłyby zależne od pojemności silnika i roku produkcji, a przedziały wiekowe, które określałyby wysokość stawek, zostałyby powiązane z normą emisji spalin. Planowane przepisy miały preferować samochody nowsze, a jednocześnie zlikwidować proceder zaniżania wartości aut sprowadzanych z zagranicy dla zmniejszenia podatku. Ostatecznie wylądowały jednak w koszu.

Diesel w odwrocie, benzyna górą

Na rynkach europejskich rejestracje samochodów osobowych z silnikiem Diesla zmalały w 2017 r. o 7,9 proc. Według Jato Dynamics auta z dieslem, których zarejestrowano w ub.r. 6,76 mln sztuk, stanowiły 43,7 proc. rynku. To najniższy dla tego rodzaju napędów poziom w ostatniej dekadzie. Jednocześnie rejestracje aut z silnikami benzynowymi podskoczyły w ub.r. o 760 tys. sztuk, tj. o 11 proc., a cały europejski rynek nowych aut wzrósł o 3,1 proc., do 15,6 mln sztuk.

Orzeczenie może skłonić niemieckich samorządowców do wprowadzania takich obostrzeń na terenie całych Niemiec. Prawdopodobnie objęłyby one wszystkie diesle niespełniające najnowszej normy Euro 6. Wprowadzono ją w 2015 r. Agencja Bloomberga ocenia, że zakazy mogłyby dotyczyć przeszło 10,5 mln aut.

Niemieckie władze mają potężny problem. Wywołane przez skandal z fałszowaniem emisji spalin i rosnące zanieczyszczenie powietrza w miastach (dopuszczalne limity zostały przekroczone w blisko 70 z nich) protesty przeciwko dieslom i rosnące naciski na ograniczenie ich liczby mogą uderzyć w zatrudniający ponad 850 tys. osób niemiecki przemysł (z którym współpracuje wiele polskich firm), a zarazem w kierowców. Ewentualne ograniczenia mogą doprowadzić do spadku cen aut używanych. To też kłopot dla firm: te stawki są punktem odniesienia dla zawieranych umów leasingowych.

Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana