Pierwsze słupki pobudzą rynek

Nikt nie kupi elektryka, jeśli nie będzie sieci ładowarek. Ale jeśli na słupkach nie da się zarobić, to niewielu może być chętnych na ich stawianie.

Publikacja: 01.05.2017 19:37

Pierwsze słupki pobudzą rynek

Foto: Fotolia

Projekt ustawy wspierającej elektromobilność określa ramy tworzenia infrastruktury. Nakłada przy tym na operatorów systemów dystrybucyjnych (OSD) – energii i gazu – obowiązki sporządzania planów rozwoju sieci ładowarek i punktów tankowania gazu CNG i LNG. Oni też mają być gwarantem stworzenia bazowej sieci słupków, gdy prywatni nie będą zainteresowani. Ale tylko w tym wypadku dostaną za to zwrot w taryfie.

Na początek, do 2020 r. w wybranych 32 aglomeracjach ma powstać 6 tys. punktów, w tym ok. 400 do szybkiego ładowania. Jak wylicza PwC w raporcie „Sięgać po więcej”, wraz z rozwojem elektromobilności (do zakładanego miliona aut) potrzebnych będzie ok. 60 tys. punktów ładowania, w tym ok. 4 tys. szybkich. Na ich zbudowanie pójdzie 2,1 mld zł, a roczny koszt utrzymaniu infrastruktury to 250 mln zł.

Ale można zarobić. Do wzięcia – jak wskazuje PwC – jest przynajmniej 2 mld zł rocznie. Sama sprzedaż energii i produktów dodatkowych przyniesie ok. 800 mln zł, a dystrybucja prądu – kolejne 700 mln zł rocznie, nie licząc innych usług.

Ustawa zabezpiecza przed nadmiernymi wydatkami OSD. W danym mieście nie mogą oni postawić więcej niż 30 proc. zaplanowanych słupków, nawet gdy nie ma innych chętnych. Ale część spółek już widzi w rodzącym się rynku szansę na dodatkowy przychód i ucieczkę do przodu. Pilotaż w Trójmieście prowadzi Energa (dwa z jej siedmiu punktów są na stacjach Lotosu), która za ładowanie nie pobiera opłat, ale zarabia na wynajmie elektryków. Jedną wypożyczalnię niedawno otworzono, a kolejne cztery powstaną w ciągu dwóch lat.

Z naszych informacji wynika, że w tym roku Energa zacznie stawiać słupki także w Warszawę i Katowicach. Poza teren dystrybucji wyjdzie też PGE, który podpisał umowę z Krakowem na budowę 15 ładowarek. To kwestia przyszłego roku. Już w III kwartale słupki PGE staną w Rzeszowie (3 punkty) i Łodzi (6 punktów). Potem dojdzie Lublin (do 20 ładowarek) i kolejne miasta wschodniej i południowej Polski. PGE – w odróżnieniu od Energi – od razu chce sprzedawać energię. W każdym z miast będzie testować inny model biznesowy (opłata za pobrane kWh, za czas podłączenia do słupka, abonament itp.) Rozważa też usługi wynajmu elektryków.

– Car sharing jest dobrym pomysłem na rozszerzenie łańcucha wartości – twierdzi Dorota Dębińska-Pokorska, partner PwC. W raporcie wskazuje, że energetycy mogą zarabiać na leasingu aut, aplikacjach mobilnych i sprzedaży domowych ładowarek. Te publiczne będą też powstawać na stacjach Orlenu i Lotosu. Gdańska rafineria jest bardziej zaawansowana, bo już wybrała 50 lokalizacji dla takich inwestycji i chce wydać na każdą ok. 200 tys. zł. Warto wspomnieć, że ustawodawca do 2025 r. przewidział zmniejszenie daniny od nieruchomości w przypadku postawienia przynajmniej dwóch szybkich ładowarek na stacji paliw.

Prywatni też się przymierzają do budowy, wykorzystując środki unijne np. z programu „Łącząc Europę”. Wśród nich jest wywodzący się ze Słowacji GreenWay Infrastructrure, który do końca roku zainstaluje 50 szybkich ładowarek, a do I kwartału 2019 r. – kolejne 25. Punkty będą zlokalizowane co 85 km.

Projekt ustawy wspierającej elektromobilność określa ramy tworzenia infrastruktury. Nakłada przy tym na operatorów systemów dystrybucyjnych (OSD) – energii i gazu – obowiązki sporządzania planów rozwoju sieci ładowarek i punktów tankowania gazu CNG i LNG. Oni też mają być gwarantem stworzenia bazowej sieci słupków, gdy prywatni nie będą zainteresowani. Ale tylko w tym wypadku dostaną za to zwrot w taryfie.

Na początek, do 2020 r. w wybranych 32 aglomeracjach ma powstać 6 tys. punktów, w tym ok. 400 do szybkiego ładowania. Jak wylicza PwC w raporcie „Sięgać po więcej”, wraz z rozwojem elektromobilności (do zakładanego miliona aut) potrzebnych będzie ok. 60 tys. punktów ładowania, w tym ok. 4 tys. szybkich. Na ich zbudowanie pójdzie 2,1 mld zł, a roczny koszt utrzymaniu infrastruktury to 250 mln zł.

Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana