Narasta pasmo skandali w niemieckiej motoryzacji

Komisja Europejska zajęła się niemieckim kartelem samochodowym, który od lat mógł blokować konkurencję. To kolejny skandal z udziałem tych samych firm.

Publikacja: 24.07.2017 21:10

Narasta pasmo skandali w niemieckiej motoryzacji

Foto: Bloomberg

Trwa zła passa niemieckich koncernów samochodowych, przez lata stanowiących chlubę dynamicznej gospodarki znad Renu. Po aferze dieselgate teraz chodzi o coś potencjalnie znacznie poważniejszego.

Tygodnik Spiegel doniósł, że trzy koncerny – Volkswagen (producent volkswagenów, audi i porsche), Daimler (mercedesy) i BMW – od wczesnych lat 90. miały uzgadniać między sobą wszystkie szczegóły technologiczne rozwoju samochodów, w tym emisji spalin. Porozumienie mogło także dotyczyć cen podzespołów. Rzekomo o całej sprawie miał poinformować niemiecki urząd antymonopolowy koncern z Wolfsburga, który zaczął mieć wątpliwości, czy spotkania „roboczych grup przemysłowych” są zgodne z prawem.

Sam VW nie komentuje teraz „spekulacji i doniesień”. Ale sprawa musi być poważna, bo Komisja Europejska potwierdziła w poniedziałek, że prowadzi dochodzenie w tej sprawie.

– Na wnioski jest zbyt wcześnie – powiedział rzecznik KE Ricardo Cardoso.

W tej sprawie Bruksela współpracuje z niemieckim urzędem antymonopolowym. Potencjalne kary mogą sięgnąć maksimum 10 proc. rocznych obrotów firm.

– Urzędy ochrony konkurencji muszą przeprowadzić dochodzenia, szczegółowo zbadać oskarżenia i wyciągnąć konsekwencje – powiedział Alexander Dorbindt, federalny minister transportu.

Sprawę w swojej kampanii wyborczej wykorzystał też kandydat socjaldemokratów na kanclerza Martin Schulz. Powiedział, że gdyby oskarżenia okazały się prawdziwe, to byłyby to praktyki „oburzające”, ze szkodą dla konsumentów oraz małych i średnich firm. Oburzone są też organizacje konsumenckie i nie wykluczają zbiorowych pozwów, gdyby oskarżenia okazały się prawdziwe i gdyby wykazano, że przez lata dzięki temu koncerny zawyżały ceny.

Te głosy krytyki płynące ze strony niemiecki polityków, w tym rządowych, mogą być jednak mylące. Motoryzacja to bardzo ważny segment niemieckiej gospodarki i rząd oraz politycy zarówno prawicy, ja i lewicy zawsze robili wszystko dla wsparcia niemieckich koncernów. Modelowym przykładem jest afera dieselgate, gdy amerykańska agencja ochrony środowiska odkryła w 2015 r., że volkswageny z silnikiem Diesla emitują znacznie więcej tlenku azotu, niż dopuszczają normy. Okazało się, że miały one zainstalowane specjalne oprogramowanie, które w warunkach laboratoryjnych – a w nich dopuszcza się samochód do użytku – zaniżały normy spalin. Po Amerykanach śledztwem zajęła się też Bruksela i okazało się, że VW identyczne praktyki stosuje na rynku europejskim. Jednak sama Komisja Europejska nie mogła wkroczyć do fabryki w Wolfsburgu, dochodzeniem zajmowała się niemiecka agencja. I KE wielokrotnie wyrażała niezadowolenie z braku informacji i z postawy niemieckiego koncernu w śledztwie, a nieoficjalnie krytykowała także niemiecki rząd chroniący swój koncern.

W ostatni piątek po raz kolejny Elżbieta Bieńkowska, komisarz odpowiedzialna m.in. za przemysł, publicznie zaapelowała zarówno do niemieckich koncernów, jak i władz tego kraju o poważniejsze zajęcie się aferą związaną z oszustwami na emisjach. Daimler i Audi odpowiedziały na to wycofaniem z rynku części aut z silnikiem Diesla.

Osobną sprawą sporną z Komisją jest kwestia odszkodowań dla właścicieli trujących aut z nielegalnym oprogramowaniem. Takie odszkodowania Volkswagen wypłacił w USA, ale nie chce tego zrobić w Unii.

Europejska walka z kartelami

Jednym z aspektów ochrony konkurencji, którą w skali UE zajmuje się Komisja Europejska, jest walka z kartelami. O kartelu mówimy, gdy kilka firm porozumiewa się ws. ustalania cen, ograniczania produkcji lub dzielenia się rynkami lub klientami. Zamiast konkurować, umawiają się na ograniczanie wysiłków w oferowaniu coraz lepszych produktów. Kartele są tajne, a więc trudno je wyśledzić. Dlatego KE zachęca do ich ujawniania: firma, która pierwsza się przyzna, nie płaci kary. Przynosi to skutki, bo większość karteli zostaje ujawniona właśnie w ten sposób.

Trwa zła passa niemieckich koncernów samochodowych, przez lata stanowiących chlubę dynamicznej gospodarki znad Renu. Po aferze dieselgate teraz chodzi o coś potencjalnie znacznie poważniejszego.

Tygodnik Spiegel doniósł, że trzy koncerny – Volkswagen (producent volkswagenów, audi i porsche), Daimler (mercedesy) i BMW – od wczesnych lat 90. miały uzgadniać między sobą wszystkie szczegóły technologiczne rozwoju samochodów, w tym emisji spalin. Porozumienie mogło także dotyczyć cen podzespołów. Rzekomo o całej sprawie miał poinformować niemiecki urząd antymonopolowy koncern z Wolfsburga, który zaczął mieć wątpliwości, czy spotkania „roboczych grup przemysłowych” są zgodne z prawem.

Pozostało 83% artykułu
Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana