Brexit zwiększy koszty brytyjskich producentów aut

Brytyjskie firmy samochodowe zwróciły uwagę premier Theresy May, że jeśli nie zapewni handlu bez przeszkód z Unią, to po wyjściu kraju z Unii będzie trudniej prowadzić działalność, bo zdrożeją ich fabryki.

Publikacja: 11.03.2018 12:54

Aston Martin

Aston Martin

Foto: Bloomberg

Przed brexitem największe światowe firmy samochodowe zastanawiają się, jak będą importować miliony komponentów z całego świata i następnie eksportować samochody z brytyjskich fabryk do europejskich klientów. Firmy te już pracują nad planami dostosowania się do rożnych scenariuszy obejmujących stawki celne i opóźnienia w odprawach portowych, które dotkną ten sektor zależny od sprawnego przemieszczania się komponentów, silników i gotowych wyrobów przez granice.

— Jeśli powstanie taki czy inny warunek, to będzie nas kosztować kilkadziesiąt milionów funtów absolutnie zmarnowanych, a nie możemy narażać firmy na takie ryzyko — stwierdził podczas salonu w Genewie prezes Jaguara Land Rovera (JLR), Ralf Speth. — Mówimy o straconych minutach na granicach, co wpłynie niekorzystnie na nasze zapasy, logistykę i dlatego musimy już teraz pracować nad wszelkimi kompleksowymi planami — dodał. Ostrzegł, że wszelkie odstępstwa w normach pojazdów między W. Brytanią i Unią (obecnie są identyczne) będzie oznaczało powrót do średniowiecza.

Londyn i Bruksela mają nadzieję osiągnąć porozumienie o okresie przejściowym na szczycie Unii 22-23 marca, utrzymujące obecny stan do końca 2020 r., ale firmy pracują nad zaplanowaniem niepewnej przyszłości na później. Stawką jest powodzenie jednego z niewielu brytyjskich sukcesów przemysłowych od lat 80: sektora motoryzacji, który zatrudnia ponad 800 tys. ludzi i daje obroty 77,5 mld funtów (110 mld dolarów).

Szefowie i przedstawiciele kierownictwa 9 firm różnych sektorów (BMW, Bosch, Telefonica, Kingfisher, Wizz Air) spotkali się w ramach okrągłego stołu z premier Theresą May i wiceministrem finansów Johnem Glenem dla omówienia stanu przygotowań do brexitu i okresu przejściowego. T. May zapewniła, że będzie dążyć do utrzymania wysokich norm przepisów i do rozwiązań wspierających firmy obu stron — podał urząd premiera.

Honda i Peugeot chcą zbudować dodatkowe magazyny na większy zapas podzespołów, aby chronić model produkcji just-in-time przed ewentualnymi odprawami celnymi. Mini z grupy BMW mówi o gigantycznych komplikacjach przygotowań przed utratą normalnego handlu. — Nie wiemy, czy każda ciężarówka z dostawami dostanie zgodę wjazdu. Możemy zwiększyć zapasy, aby zyskać elastyczność produkcji, teraz` to prawdziwy koszmar — stwierdził Peter Scharzenbauer z zarządu firmy. Szef Hondy ds. kontaktów z rządami europejskimi, Patrick Keating powiedział w ubiegłym roku w parlamencie, że japońska firma będzie musiała uruchomić w marcu plan przygotowań, teraz czeka na dalsze szczegóły. — Obserwujemy sytuację w miarę rozwoju negocjacji i spodziewamy się dodatkowych wyjaśnień po marcowym szczycie — dodał.

Zmartwienia Astona Martina

Możliwość cesji Astona Martina albo debiutu giełdowego zniknie na co najmniej rok, jeśli W. Brytania nie dojdzie do porozumienia z Unią Europejską o okresie przejściowym — oświadczył prezes Andy Palmer.

Brytyjski producent sportowych aut, który chce rozszerzyć swą gamę o SUV i wersje elektryczne, rozważa sprzedaż innej grupie przemysłowej, bo obecni właściciele chcą się jej pozbyć albo debiut na giełdzie. Brexit zwiększył jednak niepewność. — Podczas przygotowań do sprzedaży czy do IPO potrzeba stabilności rynku. Jeśli dojdzie do umowy o okresie przejściowym, to w pewien sposób problem odroczy się o 2 lata. Jeśli nie, to trzeba będzie poczekać na brexit i zobaczyć, co to da — powiedział Palmer.

Właściciele firmy, włoski Investindustrial i konsorcjum inwestorów z Kuwejtu zlecili bankowi Lazard przygotowanie pierwotnej oferty publicznej albo cesji firmy o wartości 2-3 mld funtów (2,24-3,36 mld euro) — podano w połowie grudnia. Od tamtej pory producent aut używanych przez Jamesa Bonda podał o pierwszym od 2010 r. rocznym zysku dzięki największym obrotom od 9 lat. — Mogę wymienić inne źródła, które mówią o wycenie mojej firmy na poziomie 5-6 mld funtów — dodał A. Palmer.

Przed brexitem największe światowe firmy samochodowe zastanawiają się, jak będą importować miliony komponentów z całego świata i następnie eksportować samochody z brytyjskich fabryk do europejskich klientów. Firmy te już pracują nad planami dostosowania się do rożnych scenariuszy obejmujących stawki celne i opóźnienia w odprawach portowych, które dotkną ten sektor zależny od sprawnego przemieszczania się komponentów, silników i gotowych wyrobów przez granice.

— Jeśli powstanie taki czy inny warunek, to będzie nas kosztować kilkadziesiąt milionów funtów absolutnie zmarnowanych, a nie możemy narażać firmy na takie ryzyko — stwierdził podczas salonu w Genewie prezes Jaguara Land Rovera (JLR), Ralf Speth. — Mówimy o straconych minutach na granicach, co wpłynie niekorzystnie na nasze zapasy, logistykę i dlatego musimy już teraz pracować nad wszelkimi kompleksowymi planami — dodał. Ostrzegł, że wszelkie odstępstwa w normach pojazdów między W. Brytanią i Unią (obecnie są identyczne) będzie oznaczało powrót do średniowiecza.

Archiwum
Gliwice walczą o motoryzacyjną nowość z silnikiem z Tych
Archiwum
Zarobki Elona Muska zatwierdzone, ale nie jednogłośnie
Archiwum
Dyrekcja Skody proponuje podwyżkę zarobków
Archiwum
Europejski plan produkcji PSA
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Archiwum
Fabryka Opla w Tychach uratowana