W europejskich portach zalegają tysiące elektryków z Chin. Nikt ich nie chce

Tysiące chińskich samochodów jest aktualnie zaparkowanych w europejskich portach. Wynika to z coraz słabszego popytu na samochody elektryczne, ale również z pompowania przez Chiny dotacji w swoje marki i chęci podbicia rynków europejskich.

Publikacja: 21.04.2024 09:50

Tysiące nowych pojazdów z Chin zalega w europejskich portach

Tysiące nowych pojazdów z Chin zalega w europejskich portach

Foto: AdobeStock

Chińscy producenci samochodów przybyli do Europy z wielkimi oczekiwaniami. Po porażkach takich marek jak Landwind, Brilliance czy Borgward, elektromobilność umożliwia teraz Chińczykom przeprowadzenie poważnego ataku na rynki europejskie. Ponieważ Chiny przodują w elektromobilności i po części kontrolują ten rynek, a ekologicznie planowana polityka gospodarcza UE obejmująca zakaz silników spalinowych oraz wprowadzone dotacje i ulgi podatkowe na elektromobilność sprawiają, że sprzedaż modeli na prąd jest w pewnym sensie wymuszana, to tym razem ta rozgrywka powinna być dla marek z Państwa Środka o wiele łatwiejsza. Ale najwyraźniej tak nie jest bo dane sprzedażowe chociażby w Niemczech, a to w końcu największy rynek w Europie, są wyjątkowo słabe.

Czytaj więcej

Chiny zapowiadają spadek cen baterii do elektryków o 50 proc.

Dla przykładu Marka Aiways praktycznie nie istnieje. Według oficjalnych danych od stycznia do marca zarejestrowano tylko jeden samochód. BYD, elektryczny gigant z prawdziwym potencjałem osiągnął niesamowity wzrost o 514 proc. rok do roku, ale liczby bezwzględne pokazują, że szum wokół tej marki jest, przynajmniej na razie, bezpodstawny - w pierwszym kwartale zarejestrowano niecałe 400 samochodów. Great Wall Motors, Lynk & Co., Nio i Polestar również odgrywają na rynku jedynie trzecioplanowe role. Jedynym wyjątkiem na niemieckim rynku jest MG. Tu rejestracje osiągnęły poziom 4500 egzemplarzy w pierwszym kwartale 2024 r., a to oznacza wzrost o 16 procent.

MG4 EV

MG4 EV

mat. prasowe

Tysiące chińskich elektryków zalega w europejskich portach

Póki co u naszych zachodnich sąsiadów nie ma odznak przetoczenia się wielkiej fali przez rynek i zagrożenia dla marek niemieckich, koreańskich, francuskich czy japońskich. Zamiast tego tysiące nowych pojazdów z Chin zalega w europejskich portach. Jak donosi niemieckie „Automobilwoche” oprócz braku kierowców ciężarówek mogących rozwieść te samochody w głąb kontynentu większość z tych samochodów po prostu nie ma chętnego do kupna klienta. - Ta sytuacja dotyczy obecnie wszystkich europejskich portów, do których docierają duże ilości pojazdów z Chin – komentuje Gert Ickx, rzecznik administracji belgijskich portów w Antwerpii i Zeebrugge. Nie podano dokładnych liczb, ale obecnie w tych portach przebywa znacznie więcej aut niż w latach 2020 i 2021.

Czytaj więcej

Audi Q4 e-tron Sportback: I cóż z tego, że elektryk

Według różnych doniesień medialnych samochody z Chin stoją w portach około 18 miesięcy, zanim zostaną przewiezione dalej. W przypadku elektryków tak długi okres zalegania to spory problem, bo rozładowany akumulator może w tym czasie ulec uszkodzeniu i utracić część swojej pojemności. Co jednak oznacza obecny zastój dla rozwoju chińskich producentów? Jak twierdzą eksperci w perspektywie długoterminowej taka sytuacja nie odbije się niczym złym. Jest jedynie chwilowym wytchnieniem dla Volkswagena, Renault i innych marek, bo jeśli spojrzeć na plany rozwoju chińskich producentów samochodów i planowane ogromne dotacje chińskiego rządu, o których informował Kiloński Instytut Gospodarki Światowej to chińska ekspansja motoryzacyjna i tak zaleje Europę.

Czytaj więcej

Afera w we Włoszech. "W Polsce nie można produkować samochodu o nazwie Milano"

Chińscy producenci samochodów przybyli do Europy z wielkimi oczekiwaniami. Po porażkach takich marek jak Landwind, Brilliance czy Borgward, elektromobilność umożliwia teraz Chińczykom przeprowadzenie poważnego ataku na rynki europejskie. Ponieważ Chiny przodują w elektromobilności i po części kontrolują ten rynek, a ekologicznie planowana polityka gospodarcza UE obejmująca zakaz silników spalinowych oraz wprowadzone dotacje i ulgi podatkowe na elektromobilność sprawiają, że sprzedaż modeli na prąd jest w pewnym sensie wymuszana, to tym razem ta rozgrywka powinna być dla marek z Państwa Środka o wiele łatwiejsza. Ale najwyraźniej tak nie jest bo dane sprzedażowe chociażby w Niemczech, a to w końcu największy rynek w Europie, są wyjątkowo słabe.

Pozostało 81% artykułu
Na prąd
Będą dotacje dla używanych aut elektrycznych. Tak twierdzi PSNM
Na prąd
Jeep wycofuje się ze elektrycznej strategii. Nowe modele z silnikami spalinowymi
Na prąd
Mapy Google z nowymi funkcjami dla samochodów elektrycznych
Na prąd
Samochodem elektrycznym do McDonald'sa. Nowy pomysł na ściągnięcie klientów
Na prąd
Akumulator z gwarancją przebiegu 1,5 mln km. Przełom w świecie elektromobilności
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił