Klasa premium rządzi się swoimi prawami. Podczas, gdy w kryzysie większość traci, producenci wysublimowanych samochodów zyskują klientów. To nie tylko zasługa tradycji, choć ta w przypadku Serii 7 trwa nieprzerwanie od 45 lat. To przede wszystkim dbałość o detale i budowane latami poczucie troski o klienta. Patrzymy na najnowsze dzieło projektantów z Bawarii i przecieramy oczy ze zdumienia. To przełom we wzornictwie czerpiący jednocześnie najlepsze cechy z poprzedników.
Klasyka gatunku
Forma pozostała podobna. To klasyczna limuzyna z potężnych rozmiarów maską i krótkimi zwisami. Majestatyczny, wręcz monumentalny samochód dla żądnych królewskiego komfortu. Najnowsze wcielenie występuje tylko w wersji długiej. Niemcy uznali, że „krótka” odmiana straciła dziś rację bytu. Słusznie, w końcu chodzi o centymetry. Tym samym, mamy do czynienia z autem o długości 539 cm i to nie koniec listy rekordów. W stosunku do szóstej generacji, seria 7 urosła na szerokość aż o 5 cm i mierzy obecnie 195 cm. Równie imponująco przedstawia się rozstaw osi – 321,5 cm. Przypominamy, że wciąż rozprawiamy na temat niemieckiego sedana.
Niemniej, gabaryty to nie wszystko. Liczą się też detale, a te w BMW trudno zliczyć. Zacznijmy od przedniej części, gdzie pierwsze skrzypce gra potężnych rozmiarów, podświetlany grill z dyskretnie wkomponowanymi kamerami. Chromowaną kolorystykę uzupełniają reflektory Iconic Glow z elementami kryształów wprost od Swarovskiego. Są laserowe, zatem po zmroku nastanie jasność. Zasięg na poziomie kilkuset metrów zadba o bezpieczeństwo i komfort. Do tego snop świetlny wychwyci w mroku pieszych, zwierzęta i inne, nieoświetlone przedmioty. Na flagowe BMW patrzymy z przyjemnością i nieukrywanym zaciekawieniem. Zerkamy też na tył, gdzie między wydatnymi, kanciastymi przetłoczeniami wpisano klosze w kształcie litery L. Tutaj wszystko się zgadza. Nie ma miejsca na najmniejsze nieścisłości.
Relaks na kaszmirowej wełnie
Do świata BMW zapraszają drzwi otwierane automatycznie i świetlny dywan zachęcający do zgłębienia tajników niemieckiej technologii. Wielokonturowe fotele błyskawicznie dopasujemy do indywidualnych preferencji. Inżynierowie już wiele lat temu wyszli z założenia, że kierowca ma czerpać radość z kolejnych kilometrów, a kręgosłup musi odpoczywać, by po kilkugodzinnej trasie móc od razu udać się na pole golfowe lub wypatrywać z deską najwyższej fali nieopodal portugalskich klifów. Wentylacja, masaż, podgrzewanie i wysokiej klasy skóra to zaledwie przedsmak. Na pokładzie serii 7 nie brakuje kryształowych wykończeń, drewnianych paneli czy kaszmirowej wełny, którą możemy zastąpić klasyczną, skórzaną tapicerką. Ekologiczne i niezwykle komfortowe rozwiązanie.
Osobny rozdział stanowi drugi rząd, a właściwie dwa niezależne fotele. To właśnie na nich opiera się sens limuzyny z rozstawem osi przekraczającym 320 centymetrów. To prywatny gabinet, strefa relaksu lub miejsce na kameralną konferencję. Poziom wyrafinowania sięga odległych galaktyk. Całością zawiadujemy za sprawą dotykowych ekranów. W kilka chwil fotel przemienimy w szezlong z zintegrowanym podnóżkiem. Idealne miejsce do „połknięcia” kilku tomów o dziejach rodziny Carringtonów. Jeśli znudzi nas zagraniczna proza, warto przywołać na ekranie funkcję Amazon Fire TV lub dowolną treść z zewnętrznego nośnika. W tej kwestii możliwości odtwarzania formatów są niemal nieograniczone. Wówczas rozświetli się monitor o niespotykanej dotąd przekątnej – 31,3 cala. Umieszczony pod sufitem wyświetlacz cechuje się rozdzielczością 8K potęgowaną przez nagłośnienie sygnowane logo Bowers&Wilkins. Nie dość, że przenosimy się do ultranowoczesnej sali kinowej, to równolegle przygrywają Filharmonicy Wiedeńscy z perspektywy 36 głośników o systemowej mocy 1965W. Wystarczy zamknąć oczy…
Lista atrakcji nie ma końca
Co w przypadku, gdy zapragniemy usiąść za sterami siódmego wcielenia serii 7? Wiemy, że niełatwo zrezygnować z Executive Lounge, ale konstruktorzy wytoczyli ciężki kaliber technologiczny, obok którego nie da się przejść obojętnie. Co istotne, za wiele rzeczy nie trzeba dopłacać. To między innymi pneumatyczne zawieszenie obu osi czuwające nie tylko nad komfortem, lecz również pewnością i stabilnością w rozmaitych warunkach. Mimo, że BMW informuje o aktualnej pogodzie, nawet najznamienitsi meteorolodzy mogą się czasem pomylić, a wtedy dopracowana mechanika stanie się na wagę złota. Popis technologiczny uzupełnia system aktywnego stabilizowania przechyłów wykorzystujący instalację 48 V. Minimalizuje też drgania i mikrowstrząsy podczas poruszania się po drogach niskiej kategorii. O adaptacyjnym tempomacie i systemach aktywnego wsparcia napisano wiele książek i naukowych elaboratów, wobec czego bawarscy inżynierowie poszli o krok dalej. Zestaw radarów i licznych czujników monitoruje sytuację wokół samochodu i uczy się nawyków kierowcy. Jeśli dysponujemy podjazdem o długości 200 metrów, nie potrzebujemy przeszkolonej służby, by wprowadzić limuzynę do garażu. Sztuczna inteligencja opracowana przez BMW wykona ten proces w trybie autonomicznym.
Radość z jazdy
Nowa seria 7 ma także czym „oddychać” i czyni to na kilka sposobów. Każdy z nich ma elektryczne wsparcie w różnym stadium zaawansowania. Miękka hybryda dysponująca silnikiem o mocy 18 KM i 200 Nm trafiła do klasycznego diesla o pojemności trzech litrów w układzie R6. Zestaw przekazuje do dyspozycji 299 KM i 670 Nm trafiających na koła obu osi. Przy zużyciu paliwa na poziomie nieznacznie przekraczającym 6 litrów, będziemy niezwykle rzadko zaglądać na stacje paliw.
Zapomnimy o nich niemal na amen, jeśli postawimy na jeden z wariantów benzynowych współpracujących z hybrydą plug-in. Takie połączenie jest wyjątkowo pikantne, zwłaszcza w odmianie M760e xDrive, gdzie kierowca może korzystać z 571 KM i 800 Nm. To parametry zarezerwowane dotąd dla maszyn stricte torowych. W statecznej limuzynie osiągi rzędu 4,3 sekundy do 100 km/h zawstydzą niejednego amatora podwyższonego poziomu adrenaliny. Jeżeli zapragniemy skorzystać z absolutnej ciszy, wystarczy włączyć tryb bezemisyjny i cieszyć się jazdą na prądzie przez 80 kilometrów.
Na tym możliwości Bawarczyków się nie kończą, bowiem mamy do czynienia z pierwszą w dziejach „siódemką” występującą również pod szyldem czysto elektrycznym. i7 idzie z duchem czasu i nie zerka ukradkiem na konkurencję. Niemiecka limuzyna przeciera szlak i robi to w wyjątkowo efektownym stylu. Dysponuje akumulatorem o pojemności netto 101,7 kWh, co przekłada się na zasięg sięgający 625 kilometrów. Oszczędza też planetę, gdyż nie korzysta z metali ziem rzadkich.
Unikatowa technologia obejmuje także parametry znajdujące się w kręgu zainteresowań poszukiwaczy mocnych wrażeń. Elektryczny zestaw nie bierze jeńców i katapultuje auto w 4,7 sekundy do 100 km/h. Nie możemy zapominać, że 745 Nm otrzymujemy już od startu, a inteligentny napęd na obie osie wspierany zaawansowany komputerem minimalizuje najmniejsze straty przyczepności. Wysoka moc ładowania sprawia natomiast, że korzystając z szybkich ładowarek (350 kW), po sześciu minutach ciekłokrystaliczny ekran wskaże dodatkowe 100 kilometrów zasięgu. Przyszłość jest dziś!
Uszyta na wymiar
Przy projektowaniu flagowych okrętów biorą udział specjaliści najwyższej klasy. To nie tylko inżynierowie, ortopedzi i architekci wnętrz. Do projektu pod tytułem seria 7, Niemcy zaprosili do współpracy Hansa Zimmera. To dzięki niemu na pokładzie BMW będą nam towarzyszyć unikatowe dźwięki potęgujące doznania obcowania z ultranowoczesną limuzyną. Autem, za którym długo będziemy wodzić oczami. Samochodem przenoszącym do świata luksusu, sportu, ekologii i mistrzostwa sztuki przemysłowej. Do tego dostępnego w promocyjnym, elastycznym finansowaniu. Topowy model wyprzedza swoje czasy.
Materiał Promocyjny